Dolina Truso, spokój, nieskazitelna natura i dolina rzucona gdzieś w ledwie zauważalną szczelinę mapy. Jej zachodni grzbiet opiera się o separatystyczną Osetię Południową, a na horyzoncie majaczą już szczyty rosyjskich wierzchołków.
Truso jest jak cały kraj. Wepchnięty w ramiona wielkiego sąsiada, waleczny, ale i zgnębiony, bo historia przez lata nauczyła go pokory. Przekleństwo geopolityki w sielankowym krajobrazie Wielkiego Kaukazu – mieszanka wybuchowa na długo zapadająca w pamięci.
Dolina Truso – gdzie to jest?
Dolina Truso leży 20 kilometrów na południe od Kazbegi (Stepancminda), czyli głównego punktu orientacyjnego w regionie. Mimo to dojazd do niej nie jest łatwy. Z pozoru najprostszy sposób, czyli własna terenówka, szybko może przyprawić o szybsze bicie serca – nim Truso otworzy przed nami zapierającą dech przestrzeń, trzeba pokonać szutrową, wijącą się przez parę kilometrów drogę nad przepaścią, u podnóża której płynie rzeka Terek.
Z informacji, które podają agencje turystyczne w Kazbegi wynika, że w sezonie, codziennie rano odjeżdżają do Truso zorganizowane busiki, które przywożą chętnych na miejsce i odbierają po kilku godzinach. My, mimo podjętych starań, żadnego operatora nie znaleźliśmy. Pozostał autostop lub taksówka (ok. 40 GEL w jedną stronę). By znaleźć “wejście” do Truso, musimy dotrzeć do małej wioski Ukhati. Tam odbija niepozorna droga w kierunku wąwozu. Taksówkarz dowozi nas do wioski Kvemo Okrokana. Stąd ruszamy już pieszo wzdłuż potoczystego Tereku.
Z każdym krokiem jesteśmy bliżej gorącej rosyjsko-gruzińskiej granicy. To dlatego w internecie można znaleźć sporo opowieści z Truso, które zakończyło spotkanie z pogranicznikami pilnującymi strategicznego terenu. Teraz (w 2017 roku) było bezpiecznie, a wojskowych spotkaliśmy dopiero pod koniec doliny, na prowizorycznie wybudowanym posterunku straży granicznej przy ruinach Zamku Zakagori. Po godzinie marszu, wąwóz obiecująco rozstępuje się, dając miejsce przestrzeni niezwykłej.
Najpierw natrafiamy na trawertyny, nacieki skalne wytrącające się z wody bogatej w związki mineralne. Ziemia staje się żółto-pomarańczowa i coraz bardziej gorąca.
Momentami, pod wpływem temperatury ciecz płynąca w małych strumykach bulgocze, a w powietrzu unosi się delikatny zapach siarki. To preludium bogatych i intensywnych obrazów, które wyłaniają się chwile później. Tak jakby ktoś nadgorliwy próbował w jednym miejscu zmieścić całą esencję gruzińskiego krajobrazu.
Truso zamykają po bokach trawiaste, soczyście zielone, strome stoki dwóch grzbietów górskich. W jej wnętrzu zamknięte zostało kilka częściowo zamieszkanych osad (ponoć osetyńskich). Pierwsza, Ketrisi przypomina, że nieskazitelne widoki nasączone są tu przekleństwem położenia na styku granic. Ketrisi to kilka gospodarstw, ale przede wszystkim miasto widmo – szkielety dawnych zabudowań, trzask rozrzuconej blachy i wałęsające się psy.
Druga wioska, to jeszcze mniejsze Abano, gdzie znajduje się wyremontowany, schludny klasztor, kontrastujący ze starymi kamiennymi wieżami rozrzuconymi po całej dolinie. W oddali majaczą pozostałości Zamku Zakagori. To ostatni możliwy do zdobycia punkt w Truso. Choć jeszcze przez dobrych kilka kilometrów ciągnie się Gruzja, pogranicznicy nie pozwalają na dalszą wędrówkę. Możliwe jest natomiast wdrapanie się na szczyt Zakagori. To dobra okazja na podziwianie uroków okolicy z wyższej perspektywy i zebranie sił na drogą powrotną.
Dolina Truso – co warto wiedzieć
Całe przejście Doliny od Kvemo Okrokana do Zakagori zajęło nam około trzech godzin z postojami na fotografowanie. Powrót uzależniony jest oczywiście od sposobu dotarcia do doliny. W naszym wypadku była to próba łapania stopa do Kazbegi (zakończona sukcesem). Dla bezpieczeństwa warto mieć też w rezerwie numer telefonu do taksówkarza, który przywiózł nas na miejsce).
Kaukaski tryptyk
Wojciech Górecki “Planeta Kaukaz”, Wołowiec 2010
Wojciech Górecki “Toast za przodków”, Wołowiec 2010
Wojciech Górecki “Abchazja”, Wołowiec 2013
Górecki, który kilka lat mieszkał w Azerbejdżanie, wędruje po krajach Kaukazu. To podróż w zakamarki regionu i próba odpowiedzi na pytanie o geograficzno-kulturowe miejsce tych ziem. Azja? Europa? “Granica przecinałaby region, ale nie prostą kreską, tylko zakosami, łukami, esami-floresami, zostawiając po obu stronach liczne enklawy należące do sąsiada. Na dodatek zmieniałaby co chwilę swój przebieg”. W swojej wędrówce Górecki odwiedza ludy osadzone w tożsamości ciągle krążącej między dwoma ośrodkami państwowymi – jest tu miejsce dla Osetyńców, Inguszów czy Abchazów. Problem tych ostatnich autor porusza w swojej najnowszej książce – “Abchazji”, nominowanej do kilku nagród reporterskich. W kaukaskim tryptyku jest miejsce dla jeszcze jednego elemntu. To ciągle rzucający cień na dawne republiki rosyjski kolos i wywoływane przez niego echa rozpadu Związku Radzieckiego.
0 comments on “Zielone stoki, kamienne wieże, opuszczone wioski. Tak zachwyca Dolina Truso”