Wesoły Cmentarz w Săpâncie należy do największych atrakcji turystycznych Rumunii. Na szczęście popularność tego miejsca nie pozbawiła go powagi nekropolii. Choć ta powaga gra tu z dowcipem i dystansem w ciuciubabkę, jak w każdym dobrym kawale, gdzie karty rozdaje czarny humor.
Tego dnia Anuta wiedziała, że zdarzy się coś szczególnego. Z zapałem dokończyła śniadanie, zatrzasnęła drzwi chałupy i pognała wzdłuż Cisy do centrum wsi. Minęła obdrapany bar, parę gospodarstw, gdy nagle poczuła ciepły płomień na policzku.
To pierwsze promienie słońca leniwie wschodziły nad dolinami Maramureszu. Zamyślona zrobiła krok do przodu, usłyszała jeszcze tylko ryk silnika, a w kąciku oka mrugnęło coś czerwonego. To Alexandru wracał z suto zakrapianej biesiady w sąsiednim Negrești-Oaș. Ciało Anuty wzbiło się nad połataną szosą, przetoczyło kilkanaście metrów po zroszonej trawie i zastygło na poboczu drogi.
Takich historii po wizycie w Săpâncie zbudować można wiele. “Wesoły Cmentarz” odziera śmierć z anonimowości. Nagrobki opowiadają historie zmarłych, ich pasje, słabości, prozę życia na rumuńskiej prowincji. Nierzadko z przymrużeniem oka. Wesoło, ale raczej nie do śmiechu.
Wesoły cmentarz – dzieło lokalnego rzemieślnika
Rys niepowtarzalności dał Săpâncie (czyt. “sapenca”) lokalny cieśla Ioan Stan Pătraș. Przez lata zdobił wiejskie domy, bramy gospodarstw, drzwi kościołów. W 1935 roku na przycerkiewnym cmentarzu po raz pierwszy wykonał “wesoły nagrobek”. Do chwili śmierci wyrzeźbił ich kilkadziesiąt. Wszystkie utrzymane w podobnym stylu sztuki naiwnej. Każdy z krzyży wieńczy dwuspadowy daszek w jasnogranatowym kolorze. Odcień ten zyskał nawet swój własny przydomek – albastru din Săpânța.
Zamiast tradycyjnej inskrypcji Stan Pătraș rzeźbił w drewnie krótkie, czasem anegdotyczne teksty.
Ich treść podobnie zresztą, jak to co na obrazach ponad nimi, często zdumiewa odważną formą przekazu. Taką co “się nie godzi”, a na pewno “nie wypada”. Ten duży dystans i swobodny stosunek do kwestii ostatecznych to być może owoc poczucia humoru Rumunów, który uchodzi za bezpośredni, rubaszny i nieuznający świętości. A może to po prostu efekt życia bliżej natury, w aurze ludowej duchowości.
– Tutaj ja spoczywam, Pop Toader się nazywam, na klarnecie ja grałem i palinkę popijałem, o tym ja tylko myślałem, gdy po tej ziemi stąpałem, miałem też swoje smutki, żywot mej żony był krótki, ludziom wesoło śpiewałem, sam sobie w kącie płakałem” – czytamy na jednym z nagrobków. (za: Joanna Suciu, krajoznawcy.info.pl)
Sapanta – wesoły cmentarz wciąż żywy
Ioan Stan Patras zmarł w 1977 roku, ale jego śmierć nie zatrzymała rozwoju “Wesołego Cmentarza”. Dzieło artysty przejął jego uczeń Dumitru Pop. Z kolei po śmierci Popa w 2005 roku, prace kontynuują kolejni lokalni rzeźbiarze. Tym samym nekropolia – jeśli można tak powiedzieć – jest nadal żywa, a z upływem czasu wokół cerkwi pojawiają się kolejne nagrobki.
Spacer wokół nagrobków to mała podróż w czasie po historycznym archiwum zwyczajów i tradycji rumuńskiej wsi.
Od tych najstarszych – bogato ilustrujących życie rzemieślnicze i uprawę roli, po coraz młodsze nagrobki górników, mechaników samochodowych, kierowców ciężarówek.
Dla świata Săpânțe “odkrył” w 1955 roku francuski podróżnik (źródła milczą o tym jak się nazywał). Z formalnego punktu widzenia kluczowym momentem w historii Cimitirul Vesel był rok 1999. Wówczas cmentarz został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wydaje się, że popularność Săpâncie nie zaszkodziła. Ciągle czuć tu wiejską atmosferę i spokój – tak zauważalny zresztą w całym Maramureszu.
“Wesoły cmentarz w Sapancie” – Informacje praktyczne
– jak dojechać? Rumunia to duży kraj, ale Sapanta leży tuż przy granicy z Ukrainą (gdy spojrzymy na mapę, w linii prostej zaskakująco blisko Polski). Najszybciej w rejon Maramureszu dostać się jednak można przez Węgry – jadąc z Polski południowej, przez Słowację na Miszkolc, a następnie na przejście graniczne Csengersima / Petea i dalej na Satu Mare i do Săpânțy. Săpânța stanowi jedną z największych atrakcji turystycznych Rumunii, ale na wizytę zasługuje cały rejon Maramureszu, na który (dysponując samochodem) warto zaplanować przynajmniej dwa dni.
– autostop? Działa bardzo sprawnie, sprawdzone 🙂 ps. przez tydzień podróży przez Maramuresz i Bukowinę nie spotkaliśmy się z koniecznością zapłaty za przejazd, o której często można przeczytać w internecie. Być może to kwestia przygranicznych, wiejskich regionów.
– noclegi? Wskazywane w przewodnikach pole kempingowe (Kemping Poieni) oddalone jest od centrum wsi ok. 3 kilometry drogi. Dobra okazja by zaszyć się tuż niedaleko lasu, ale gdy zależy nam na czasie – to opcja dyskwalifikująca. Alternatywą są pensjonaty zlokalizowane głównie wokół Wesołego Cmentarza. Cena to ok. 80 zł za dwójkę.
0 comments on “Rumunia. Wesoły cmentarz w Săpâncie. Wesoło, ale nie do śmiechu”