Są takie miejsca, które geografia rzuciła w stan odwiecznej rywalizacji. Tak jest z Pekinem i Szanghajem. Bergamo, to tylko stacja przesiadkowa w drodze do Mediolanu, chorwacki Szibenik próbuje wytrzymać ciężar porównań z Trogirem. Podobnie w Toskanii, Sienę pewnie nie raz nazwano “brzydszą siostrą” Florencji.
Ale to siostra tylko trochę bardziej nieśmiała, speszona blaskiem fleszy i z pozoru skromna. Już przy bliższym poznaniu okazuje się, że kryje za sobą swój własny, niepowtarzalny charakter.
A wszystko zaczyna się na Piazza del Campo – dawnym placu targowym przypominającym rozłożony wachlarz. Tutaj w ciągu dnia, na czerwonej cegle wypoczywają turyści, a wieczorami przesiadują miejscowi. Warto na to miejsce spojrzeć z góry, dzięki 100-metrowej dzwonnicy Torre del Mangia. Stąd rozciąga się widok na całe miasto.
Dwa razy w roku Piazza del Campo znika pod rozpostartym dywanem rozentuzjazmowanego tłumu. To czas “Palio”.
Ponoć jeden z najniebezpieczniejszych wyścigów konnych na świecie (filmik na dole strony). Trzy minuty niezwykłej rywalizacji. W szranki staje 17 reprezentantów “contrad”, czyli poszczególnych dzielnic Sieny. Mieszkańcy traktują wyścig śmiertelnie poważnie, a w ciągu roku z dużą pompą obchodzone są dni każdej contrady. Jest parada, festyn i podkreślanie swojej przynależności odpowiednim strojem i barwną flagą. Co ciekawe początki “Palio” datuje się na koniec XIII wieku, czyli największy, średniowieczny rozkwit Sieny, ale mówi się, że tradycja narodziła się jeszcze w czasach rzymskich.
Spacerując urokliwym “centro storico”, trudno nie zauważyć sienneńskiej Katedry. To olbrzymi obiekt, który miał szansę zostać największą chrześcijańską świątynią na świecie.
W XIV wieku postawiono już fasadę nowej nawy, ale miasto nawiedziła zaraza i zaprzestano budowy. Niedokończona ściana daje teraz wyobrażenie, jak duży mógł być to obiekt. Katedra przyciąga pięknym wnętrzem (w środku m.in. prace młodego Michała Anioła). Ale nietypowe biało-czarne pasy nadają świątyni rys niepowtarzalności także z zewnątrz. Zwłaszcza dla kibica Juventusu Turynu i fana Republiki te barwy mają znaczenie;)
Atmosfera Sieny ma w sobie to co chyba w miastach dla nas najważniejsze. Jest prawdziwa, wolna od “turystycznej poprawności”, pełna przestrzeni do życia dla mieszkańców. Obserwując ich choćby na Piazza Del Campo, wydaje się, że szczęśliwie być Sienneńczykiem. I miło czasem takiego poudawać. Choćby na chwilę.
Tak wygląda legendarne Palio w rzeczywistości:
0 comments on “Siena. Miasto do mieszkania”