Jeszcze świadoma turystyka nie zrewolucjonizowała naszego świata a już przyszedł czas na świadome nie-podróżowanie. Pokrzyżowane przez koronowirusa plany można liczyć w milionach. My również mieliśmy być to tu, to tam. Niestety, scenariusz na wiosnę został dla nas wszystkich rozpisany dość podobnie. Skoro więc nie możemy ruszyć w nasze zaplanowane podróże, czas na “podróże” bez ruszania się z domu.
Może uznacie to trochę za przewrotne, ale prawdą jest, że część potrzeb związanych z podróżowaniem da się zaspokoić na miejscu.
W domu też można poznawać, smakować, dowiadywać się i dziwić w sensie podróżniczym.
Podróże już odbyte
Na początek ruszamy więc w podróże w czasie – te już odbyte, z których zdjęcia zalegają gdzieś w odmętach pamięci twardych dysków. Zawsze brakuje dla nich czasu, zawsze odkładane na później, w końcu zapomniane. Po sprawdzeniu co kryje się w folderach niczym Archimedes miałam ochotę krzyknąć: Eureka, byliśmy tam! Pamięć jest jednak ulotna, papier mniej. Przed nami więc oglądanie, wspominanie, wybieranie – same przyjemności. A przy okazji wreszcie szansa na wybór kolejnych zdjęć do wywołania.
Na papierze
Pisanie o tym, że książki przenoszą nas w inne rzeczywistości to banał. Ale jaki prawdziwy 🙂 Właśnie wróciłam z Izraela, gdzie przeniosła mnie książka Karoliny Przewrockiej-Aderet Polanim, o Polakach budujących państwo Izrael (i dosłownie, i metaforycznie). Z historii zaś wprost do przyszłości, do świata Margaret Atwood stworzonego w Opowieści podręcznej (tak, jeszcze nie byłam, nie czytałam, nie widziałam). A tam takie zdanie:
“Wydawało nam się, że mamy wielkie problemy. Skąd mieliśmy wiedzieć, że jesteśmy szczęśliwi?”
– dobra literatura zawsze zawsze będzie komentarzem do rzeczywistości, jakakolwiek by ona nie była. A na półce czeka już odkładana od kilku lat książka Palestyńskie wędrówki. Zapiski o znikającym krajobrazie Raja Shehadeh i niedawno wydana Poniemieckie Karoliny Kuszyk.
Każdy ma książkę lub więcej na półce z etykietą “jak będzie czas”. No to teraz jest czas.
Na ekranie
Zamknięcie kin nie wydaje się dziś wielkim problemem. W telewizji internetowej i serwisach streamingowych znajdziemy w zasadzie wszystko i zewsząd. Od was tylko zależy, w którą stronę chcecie się udać: na wschód czy na zachód, na krócej czy na dłużej.
U nas na ekranie ostatnio Bieszczady. A to za sprawą 3 części Watahy, które pokazują ich mroczną stronę i Bożego ciała Jana Komasy, do którego zdjęcia kręcone były w Beskidzie Niskim i dobrze przez nas poznanych Jaśliskach. Niedawno spojrzeliśmy też oczami Pedro Almadovara na Hiszpanię i jego życie (Ból i blask) i netflixowe Żyj dwa razy, kochaj raz Marii Ripoll. W kolejce czeka Genialna przyjaciółka na podstawie powieści Eleny Ferrante, Włochy pokazane oczami dorastających dziewcząt z Neapolu – to może być to. Z kolei koreańskiego (choć bardzo uniwersalnego) Parasite chyba nawet nie trzeba przedstawiać 🙂
W kuchni
O tym, że smaki i zapachy mają cudowną zdolność przenoszenia w czasie i przestrzeni nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Skoro więc już siedzieć w domu, to dlaczego nie przy czymś dobrym do jedzenia? W naszej kuchni trochę sentymentalnie się zrobiło ostatnio, wszystko przez książkę Patrycji Doleckiej Trufla. Same dobre rzeczy. Piękne zdjęcia, od których trudno się oderwać ilustrują kuchnię głęboko zakorzenioną w domu rodzinnym, z zapachem gorącej zupy i domowego ciasta. A to zawsze jest jedna z przyjemniejszych podróży.
Jeśli zaś potrzeba bardziej egzotycznych doznań, to ostatnio naszą wyobraźnię rozpalił Liban i Bejrut. Tak trafiliśmy na cykl podróży kulinarnych na youtube prowadzonych przez Samar Khanafer. Uliczne jedzenie, które pokazuje to zdecydowanie to, co lubimy najbardziej. Na potrzeby domowe zaopatrzyliśmy się w melasę z granatów, wodę z kwiatów pomarańczy i inne cuda. Uliczny street food Bejrutu spróbujemy wyczarować w naszej kuchni z pomocą przepisów z bloga Samar.
I jeszcze gdzie indziej
Z podróżniczych przyjemności mamy jeszcze jedną: Ameryka Express. Chociaż bardziej zaliczyłabym to do podróżniczych grzeszków. Mimo wszelkich zastrzeżeń sentyment do autostopowania sprawia, że śledzimy kolejne serie. A ostatnim sezonie, którego emisja jest w trakcie jeżdżą po Gwatemali i Kolumbii – z chęcią zobaczymy jak pokaże je telewizja.
A skoro jesteśmy już przy formatach TV – wreszcie jest też trochę więcej czasy na śledzenie podróżniczych vlogów. A wśród nich polecamy naszym zdaniem najbardziej wartościowe formaty w polskim youtubie. Najpierw Globstory, która wyjeżdża właśnie w co najmniej roczną podróż:
A potem Bez planu, czyli tak jak w przypadku Globstory gwarancja niebanalnych kierunków i koncentracja na miejscach, a nie na osobie youtubera (co bywa czasem zmorą takich produkcji 😉 )
Ach, no i na koniec! W natłoku chaosu i dezinformacji warto sięgać tam, gdzie informacje są rzetelne. Na szczęście słuchacze nie pozwolili zginąć trójkowej audycji Raport o stanie świata po zwolnieniu Dariusza Rosiaka z radiowej Trójki. 7 marca pojawiła się pierwsza audycja wyprodukowana ze środków zebranych na Patronite. Teraz o tym, co słychać w świecie można posłuchać na przykład tutaj.
Nazbierało się trochę tych kierunków! Świat jest w zasięgu naszej ręki, nie zawsze trzeba do niego jechać. Nawet kiedy zostajemy w domu potrafi być dla nas odskocznią. A odskoczni teraz bardzo nam wszystkim potrzeba.
Zdrowia życzymy!
Zostaje jeszcze muzyka – a skoro nasze myśl tak często kierowane są do ukochanej Italii to i włoski rock pobrzmiewa w głośnikach. Tu Luciano Ligabue w wersji akustycznej. Przyjemności! 🙂
0 comments on “Podróże w czasach zarazy, czyli gdzie się zaszyć przed koronawirusem?”