Via Dolorosa, czyli Droga Krzyżowa to jeden z wielu celów dla pielgrzymów odwiedzających Jerozolimę. Nie wszyscy wiedzą, że jej trasa jest symboliczna i ma niewiele wspólnego z tą, którą przebył przed wiekami Chrystus. Mimo to w Świętym Mieście trzech wielkich religii, nietrudno o wyjątkową atmosferę takiej wędrówki.
Jerozolima, jaka pojawia się na kartach Nowego Testamentu została zrównana z ziemią przez Rzymian w 70 r. n.e. Na jej gruzach wzniesiono zupełnie nowe miasto – Aelię Capitolinę, które zatarło układ ulic poprzedniego. Do tej pory między archeologami i historykami trwa spór, o to czy obecne położenie Bazyliki Grobu Świętego istotnie odpowiada lokalizacji Golgoty. Aktualny przebieg Via Dolorosy ukształtował się dopiero w XIX wieku. W średniowieczu odprawiana tu Droga Krzyżowa liczyła, inaczej niż w Europie, tylko osiem stacji. Wraz z pielgrzymami do Ziemi Świętej napłynął także zwyczaj odprawiania nabożeństwa z czternastoma stacjami.
Jerozolimska Droga Krzyżowa jest inna niż wszystkie, nie tylko ze względu na swoje bliskie historycznemu położenie. To droga odarta ze swojej zwyczajowej świętości, powagi miejsca i chwili. Ale może dzięki temu zyskuje na prawdziwości, nabiera autentyczności?
Wije się między zatłoczonymi kamiennymi uliczkami jerozolimskiej starówki, wśród normalnego życia, straganów, budek z falafelami, sklepów z dewocjonaliami, zapachu kadzidła i nawoływań handlarzy oferujących swoje wyroby. Przebiega w sporej części przez dzielnicę muzułmańską (stare miasto podzielone jest na cztery części: chrześcijańską, muzułmańską, żydowską i ormiańską). To nadaje jej pewien pierwiastek ekumeniczny, choć dla niektórych pielgrzymów pewnie szokująca jest obojętność mieszkańców wobec chrześcijańskiej symboliki. Czasem pomiędzy dekoracjami straganów trudno dostrzec charakterystyczne okrągłe tablice z oznaczeniami kolejnych stacji. Atmosfera jest jednak daleka od wrogości czy niechęci, którą tak lubią podkreślać media w przekazach informacyjnych (także między Muzułmanami a Żydami mieszkającymi na starym mieście).
Stacja I rozpoczyna się na terenie muzułmańskiej szkoły. Nieopodal, przez bramę miasta, dostrzec można Ogrójec, gdzie Chrystus miał spędzić ostatni wieczór przed pojmaniem. To zaledwie 15 minut drogi stąd. Według tradycji chrześcijańskiej okolice stacji II pamiętają biblijne wydarzenia. Według badań archeologów zarówno bruk, na którym miał stać Jezus, jak i kamienny łuk z którego Piłat miał pokazywać ubiczowanego Jezusa pochodzą z przełomu I i II w.
Niezwykły polski akcent spotykamy w stacji III, która mieści się w kaplicy ufundowanej w 1947 roku przez byłych żołnierzy armii Andersa. Parę kroków dalej, obok wejścia do restauracji, znajduje się stacja IV. Dalej droga wchodzi w głąb dzielnicy muzułmańskiej, przez stację V i VI, zlokalizowane niedaleko kościoła św. Weroniki docieramy do głównej ulicy handlowej tej części starego miasta (Beit HaBad). Jak na każdym suku, jest tu gwarno i barwnie. Gdzieś między rozstawionymi dywanami a kolorowymi lampionami dojrzymy stację VII. Kolejna znajduje się już w zupełnie innej scenerii – tabliczka widnieje na ścianie greckiego klasztoru prawosławnego. Powoli zbliżamy się tez do Bazyliki Grobu Świętego. Niedaleko jej wejścia umiejscowiono stację IX. Pozostałe znajdują się już we wnętrzu świątyni.
Niezwykłe podczas tej wędrówki jest przemieszanie zwyczajów religijnych, współcześnie zazwyczaj oddalonych od siebie i tworzących granice kultur czy cywilizacji.
Spacerujący z krzyżami pielgrzymi trącają pośpiesznie przemykających ortodoksyjnych Żydów. Gdzieś z boku przygląda się temu grupa młodych dziewczyn w hidżabach. Złożoność tego świata budują dodatkowo kolejne religijne odłamy (w tym także chrześcijańskie). To malowniczy obraz, trochę na przekór nielubiącej konkurencji religijnej obyczajowości. Zarazem jednak niepozbawiony wiary i duchowości, którą czuć tu na każdym kroku.
1 comment on “Jerozolima. Droga Krzyżowa u źródła”