Zhouzhuang to Chiny romantyczne. Te z krainy smoków, jedwabiu i herbaty. Chiny subtelne, dumnie i z klasą nawiązujące do bogatej przeszłości.
Już kilka kroków za bramą wioski kłuje w oczy betonowy industrial i perły “socrealistycznego” krajobrazu. Ale w tej zniszczonej przestrzeni, takie miejsca przypominają rezerwaty zwierzyny zagrożonej wyginięciem. Nawet jeśli nie w pełni naturalne, nie całkiem prawdziwe – po prostu dobrze, że są. Nawet za cenę turystycznej komercjalizacji.
W prowincji Jiangsu pomyślny rozwój ekonomiczny zmienił życie mieszkańców. Miasta przyciągają zagranicznych inwestorów, gęstość zaludnienia jest sześć razy większa niż w Polsce, ale to właśnie tu znajdziemy urokliwe, położone nad kanałami miasteczka i wioski. Zhouzhuang, nazywane jest tu chińską Wenecją, jakkolwiek oklepane jest to określenie.
Niesamowity klimat tego miejsca łatwo poczuć, przechadzając się kamiennymi uliczkami między zanurzonymi w wodzie domkami. Okolice wioski pokrywają liczne jeziora i niezliczone kanały. To właśnie one sprawiają, że tamtejsze miasteczka porównuje się do Wenecji.
W Zhouzhuang łatwo zapomnieć o zgiełku niedalekich miast i zanurzyć się w idylliczną atmosferę dawnych Chin. W wiosce znajduje się czternaście kamiennych mostów. Łodzie pozostały tu podstawowym środkiem transportu dostępnym także dla turystów. W czasie takiego “rejsu” Chińczycy dbają o atmosferę, nucąc lokalne pieśni.
Dzięki mostom wioskę można zwiedzać także na piechotę. Wąskie uliczki wypełnione są restauracjami, kramami z pamiątkami i kawiarniami.
Chińskie przemiany u progu XXI wieku
Peter Hessler, Przez drogi i bezdroża. Wołowiec 2013.
To kolejna książką korespondenta “New Yorkera” o Kraju Środka. Tym razem, po kilku latach od napisania pierwszej z nich, wyrusza w podróż po Chinach by zobaczyć jak zmienił się kraj na przestrzeni ostatnich lat. To podróż nie tylko w miejscu i czasie, ale także, a może przede wszystkim, podróż do wnętrza chińskiej mentalności. W ostatnich dekadach (zwłaszcza w dużych miastach), zaszły w niej zmiany porównywalne do tych widocznych gołym okiem: liczonych w metrach wysokości – szanghajskich drapaczy chmur, czy kilometrach długości – nowych autostrad.
0 comments on “Chiny. Szlak wodnych miasteczek, czyli “mała Wenecja” to nie tylko wyświechtany slogan”