Oto Castel del Monte. Pierwsza połowa XIII wieku, średniowieczny książę buduje fantasmagoryczną budowlę, pełną tajemnic i symboliki. Książę, o którym wiadomo wiele, ale nic pewnego. Budowla, którą można czytać na wiele sposobów, ale żaden z nich nie jest jedynym i właściwym. Historia, która porywa i współczesność, która… trochę rozczarowuje.
Castel del Monte, czyli tajemnicza ósemka
Położony wśród kamienistych pagórków ponad piniowymi lasami zamek góruje nad okolicą swoją zadziwiająco geometryczną bryłą. Trudno sobie wyobrazić jak odrealniona jest ta fantastyczna budowla pośród spokojnego pejzażu Apulii. Z odległości widać pnące się w górę mury wyrastające z powierzchni znacznego wzniesienia. Nie widać za to harmonii, jaka rządzi średniowiecznym zamkiem.
Jest to regularny ośmiościan, w którego każdym z rogów stoi ośmiokątna wieża.
W środku znajduje się też ośmiokątny dziedziniec, wokół którego znajduje się osiem sal. To nie mógł być przypadek. Tym bardziej, że Castel del Monte powstał przecież w średniowieczu, w czasie, w którym symbolika stanowiła element codzienności.
Osiem i ośmiokąt foremny, symbole doskonałości i wieczności, przenikają tę przestrzeń i poruszają wyobraźnię. Castel del Monte zainspirował chociażby Umberto Eco, stając się pierwowzorem Gmachu w “Imieniu róży”. Próbujący odczytać jego symbolikę tworzyli rozmaite teorie: jakoby był to kalendarz astronomiczny, że budowla jest związana z ośmiokątnym meczetem Omara w Jerozolimie czy też piramidą Cheopsa, a nawet że lądowało tam UFO…
Jedziesz do Bazylikaty lub Apulii? Zobacz też Co warto zobaczyć w Apulii? Podróż po obcasie włoskiego buta

fot. pugliaprivatetour.it
Równie tajemniczy książe Fryderyk
Kto jest autorem tego niesamowitego budynku? Postać równie ciekawa i równie zagadkowa. Fryderyk II Hohenstauf, kandydat na tron niemiecki, którego 40-letnia matka, chcąc uciąć wszelkie spekulacje wynikające z jej podeszłego wieku, urodziła publicznie w rozłożonym na placu namiocie. Było to 26 grudnia 1194 roku.
Kim był? Bożym pomazańcem o anielskim obliczu jak chcą jedni? A może wojującym z papieżami antychrystem jak twierdzą inni?
Z jednej strony zwolennik islamu i tolerancji religijnej, który sprowadził do Lucery sycylijskich muzułmanów, z drugiej organizator krwawych krucjat.
Erudyta i miłośnik nauki, który ufundował uniwersytet w Neapolu, zafascynowany matematyką, algebrą, medycyną, biologią, ale też lingwistyką: przeprowadził ponoć eksperyment w celu dotarcia do natury języka ludzkiego. Zgromadził kilkoro dzieci różnego pochodzenia i odciął je od bodźców zewnętrznych i kontaktu z innymi ludźmi, chcąc odkryć fenomen ich pierwotnej mowy. Zapalony łowca, który swoją pasję, jaką były polowania z sokołami wyłożył w traktacie o sokolnictwie De arte venandi cum avibus.
Postać mglista i niejednoznaczna, o której nie można wydawać pewnych sądów. Z pewnością miał rozmach, zostawił po sobie wiele zamków obronnych w całej Apulii: Vieste, Monte Sant’Angelo, Barletta, Oria, Lucera, Brindisi…
Czy Castel del Monte miał być kolejnym? Nie wydaje się, biorąc pod uwagę brak fosy i obwarowań oraz subtelną bryłę budowli.
Czy był zamkiem myśliwskim? To też wątpliwe, wśród kamienistych i nagich wzgórz nie obfitujących w zwierzynę. Na rezydencję dworu jest zdecydowanie zbyt mało reprezentacyjny. Może więc, jak domyśla się rosyjski pisarz Paweł Muratow, jest to budowla wzniesiona dla marzenia o ostatecznej i doskonałej samotności?
Wątpliwości na pewno nie rozwiewa fakt, że nie ma żadnej potwierdzonej informacji jakoby Fryderyk II kiedykolwiek w owym zamku przebywał…
Castel del Monte, a turystyczna rzeczywistość
Aż żal, że to historia jest najmocniejszym punktem tego miejsca. Pomijając pierwsze wrażenie, jakie robi zamek pojawiający się na linii widnokręgu, spotkanie z tą legendą niestety rozczarowuje.
Czytając o tym miejscu, można dać ponieść się wrażeniu, że oto odkrywamy niezwykłe miejsce, w którym będziemy mogli spokojnie kontemplować jego tajemniczą historię. Nic bardziej mylnego. Castel del Monte to atrakcja turystyczna z prawdziwego zdarzenia: płatny parking oraz płatny autobus, który za odpowiednią opłatą wwozi turystów na górę, kramy z wszelkiego rodzaju pamiątkowym turystycznym kiczem i na deser bilet wstępu do środka budowli za 7 euro.
Ale być może należało się tego spodziewać po budynku, który obok Koloseum, człowieka witruwiańskiego Leonarda da Vinci czy Wenus Botticellego reprezentuje Italię na rewersie europejskich monet, zajmując skromne miejsce na włoskich jednocentówkach.
Podróż włoska czytana na nowo
Dariusz Czaja, Gdzieś dalej, gdzie indziej, Wołowiec 2010
Czy istnieje kraj częściej odwiedzany – duchem i ciałem – niż słoneczna Italia? „Podróż włoska dzisiaj to coś między udręką i ekstazą. Udręka jest bardzo realna – no bo ileż można. Bo jak tu zobaczyć na nowo i oryginalnie coś, co zostało już setki razy na wszelkie sposoby prześwietlone, sfotografowane i opisane…” pisze w książce Czaja. A jednak jemu udaje się znaleźć własną drogę i z reporterską przenikliwością oraz antropologicznym fachem przedstawia nietuzinkowy esej o sztuce, południowych Włoszech i podróżach w ogóle.
2 comments on “Castel del Monte. Największa zagadka południa Włoch”