Nocą wygląda najpiękniej. Wzgórze, na którym stoi nie jest oświetlone, więc gdy zapada zmrok zawieszony w powietrzu krzyż unosi się nad miastem. Lourdes? Taize? Fatima? Mostar.
Świt rozwiewa ten majestatyczny widok, a wraz z nastaniem dnia, 33-metrowa figura przestaje zwracać tak wyraźnie uwagę. Jednak prawie z każdego miejscu miasta można ją dostrzec. Na górę Hum, na szczycie której w 2000 roku Chorwaci postawili krzyż, dotrzeć można tylko jedną drogą. Lepiej zapytać mieszkańców którędy wiedzie. Jedno ze zboczy nadal usiane jest minami. To właśnie stąd podczas oblężenia Mostaru chorwacka armia ostrzeliwała muzułmańską dzielnicę miasta. Teraz gdy ofiary tamtej wojny wznoszą głowę ku niebu i patrzą na górę skąd kiedyś przychodziła śmierć, widzą chrześcijański symbol wiary.
Chorwaci wchodzili do domów, zabijali rodziców, a następnie ich ciałami przykrywali związane dzieci tak by pod ich naporem umierały z uduszenia. Nie piszę tego by twierdzić, że okrucieństwo tej wojny związane było tylko z jedną stroną konfliktu, ani że strona przeciwna nie była zdolna do podobnych nikczemności. Chcę wskazać, jaki bagaż emocji niesie za sobą wspomnienie tamtego okresu i teraźniejszy trud funkcjonowania w wielokulturowym mieście.
Mostar nadal jest wyraźnie podzielony na część chorwacką i muzułmańską. Jedni i drudzy nie lubią przekraczać Starego Mostu oddzielającego te dwie części miasta.
Na Bałkanach, pełnych namiętności i gorliwej wiary, trudno forsować zachodnioeuropejską ideę prawa wyznaniowego. Tu serca są gorętsze, a religia wykracza daleko poza indywidualną duchowość człowieka. Ale czy emocje mogą być usprawiedliwieniem braku przyzwoitości?
Zobacz też Bośnia i Hercegowina w jeden dzień z Chorwacji. 4 miejsca, które warto zobaczyć

Czy nikt nie pomyślał, że może po prostu nie wypada? Niedawno, wedle informacji internetowych, zaprotestowała „grupa bośniackich intelektualistów”, która poparta została przez miejscowych muzułmanów. Biskup okręgu mostarskiego, Ratko Peric odpiera zarzuty. Żądanie usunięcie krzyża, postawionego z okazji obchodów roku 2000, jest jego zdaniem “wezwaniem do prowadzenia prawdziwej wojny religijnej, prowadzonej przeciw wyznaniowej mniejszości”. Słowna żonglerka, dziecięcy pojedynek w religijnej piaskownicy. Kto komu więcej.
W mieście, gdzie wojenne rany ciągle pozostają otwarte, mam wrażenie, że obecność tej głębokiej symboliki paradoksalnie zamyka drogę do prawdziwego pojednania.
W trakcie wojny bośniackiej religia była zakładnikiem partykularnych interesów wojennych watażków. Skarykaturyzowana, wyzuta ze swej istoty, bywała generatorem zła. Właśnie dla wyznawców tej para-wiary, krzyż ponad muzułmańskim półksiężycem musi wywoływać prawdziwe poczucie wzniosłości. Ale czy religijna moralność nie prowadzi jednak gdzie indziej?
Upiory bałkańskiej historii
Robert David Kaplan, Bałkańskie upiory. Podróż przez historię.
Kaplan, podróżując po Bałkanach niedługo przez rozpoczęciem wojny w byłej Jugosławii, przeczuwał, że w tej części świata pokój nie jest zjawiskiem trwałym. Na podstawie własnych obserwacji, faktów historycznych czy anegdot stworzył książkę próbującą opisać skomplikowaną jugosłowiańską mozaikę narodowościową. Pretekstem do tego są tytułowe upiory, postacie-symbole dla obywateli dzisiejszych państw bałkańskich, jak Nicolae Ceaușescu w Rumunii czy Jorgos Papandreu w Grecji. Podróż przez historię, w jaką zabiera czytelnika Kaplan wciąga do tego stopnia, że łatwo zapomnieć, że mamy do czynienia z reportażem, a nie wciągającą powieścią.
0 comments on “Mostar. Co symbolizuje krzyż nad miastem i dlaczego wzbudza kontrowersje?”